poniedziałek, 22 czerwca 2015

XII NIEDZIELA ZWYKŁA

Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam jedno z dramatyczniejszych wydarzeń. Ktoś kiedyś powiedział, ze nigdy nie zrozumiemy drugiego człowieka, jego cierpienia, sytuacji, bo nie jesteśmy ów człowiekiem. Dopiero kiedy sami, czegoś doświadczymy, możemy zrozumieć, co tak naprawdę znaczy samotność, opuszczenie czy niezrozumienie. Trudno wczuć się w tę sytuację uczniów. Rozszalała się burza, a Jezus śpi. Tutaj dotykamy ważnego problemu. Jezus śpi, ale jest. Tak wielu z nas przychodzi z przyzwyczajenia na niedzielną Eucharystię. Te osoby wiedzą, ze On jest. Przynajmniej kiedyś to, ktoś im powiedział. Często jednak brakuje jednego! ,,Obudzić Pana" - kiedy trudności, problemy, krzywdy - wiele jesteśmy w stanie zrobić, ale o Panu przypominamy sobie na końcu albo wcale. Wydaje się, ze ON śpi... Jezus jest w łodzi naszego życia! Zawsze, codziennie, w każdym wydarzeniu! On ma moc uciszyć burze w relacjach jakie mamy z innymi. On może nam pomóc ,,przeskoczyć" niebezpieczne głębiny naszego wnętrza tzn, grzechy słabości. Tylko ON! Dlatego trzeba zawsze wołać do Niego: ,,Panie ratuj, bo giniemy".


Dobrej Niedzieli!

o. Bartłomiej

niedziela, 14 czerwca 2015

XI NIEDZIELA ZWYKŁA

Popularne jest nasze polskie powiedzenie: ,,Tyś to w gorącej wodzie kąpany". I nie da się ukryć, coś jest na rzeczy. Wszystko chcielibyśmy zaraz, natychmiast. Kiedy będzie sobota i koniec szkoły - mówią dzieci w poniedziałek. Kiedy będzie koniec egzaminów - mówią studenci na początku gorącego czas sesji. Kiedy upragnione urlopy - zastanawiają się dorośli. A jak mówi Kohelet: ,, Jest czas na wszystkie sprawy pod słońcem". 
W podobnym klimacie wybrzmiewają dziś w czytania liturgiczne. Królestwo Boże raz posadzone w sercu człowieka rośnie samo. A my tak zaraz chcielibyśmy widzieć rozkwit życia duchowego. Sam Bóg sprawia ten cud, rozkwitu wnętrza człowieka, w czasie. Dziecko dorasta i staje się człowiekiem dojrzałym. Czynniki zewnętrzne mają tutaj znaczenie. Klimat domu rodzinnego, wychowanie, edukacja a także osoby, które przewijają się przez jego życie. Jakkolwiek źródłem i początkiem owego wzrostu i rozwoju jest Bóg. On sprawia wzrost! Czasem jest to bardzo powoli, szczególnie kiedy człowiek nie współpracuje z ,,Boskim Siewcą" i ulega różnym wpływom. Zaiste wtedy nie dostrzega się tego wzrostu, ale to nie znaczy, że go nie ma! Pan Bóg nie przestaje doglądać swojego ziarenka - człowieka. Czeka na odpowiedni moment, by zrosić go łaską sakramentów świętych i dodać siły, by nadgoniło stracony czas...Musimy zachować nadzieję (Hbr 3,6b). Musimy powtarzać każdego dnia: "Przyjdź królestwo Twoje! Musimy pielęgnować cierpliwość! Uczyć się jej każdego dnia! Trwajcie więc cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie (Jk 5,7-8). Szczególnie nie należy wątpić w realność działania Boga w świecie i w naszych sercach. Jezus mówi nam, że On wie, że największym zagrożeniem dla nas jest utracić cierpliwość. Demon chce nas zniechęcić i zmusić do rezygnacji z drogi, którą poszliśmy. Prawdą jest, że nie znamy ani dnia ani godziny naszego wejścia do królestwa lub powrotu Chrystusa. Czas zbiorów wydaje się odległy, ale i ten szybko mija... Pamiętajmy o tym!

Dobrej Niedzieli!

o. Bartłomiej

sobota, 6 czerwca 2015

X NIEDZIELA ZWYKŁA

Pośród zagadnień, które pojawiają się w dzisiejszej Liturgii Słowa. Jedno szczególnie przykuwa naszą uwagę. Ów Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu. Dokładnie dwa tygodnie temu przeżywaliśmy wielką radość. Bóg Duch Święty został zesłany na Maryję i Apostołów. Tydzień temu próbowaliśmy dostrzec Jego ,,zadanie" w odniesieniu do Osób Boskich, Boga Ojca i Boga Syna. Teraz czas na nas :) Ci z nas, którzy doświadczyli uzdrawiającej miłości Ducha Świętego, wiedzą iż przede wszystkim działa On w sakramentach świętych. Potem są też różne dary i charyzmaty, dane nam by budować wspólnotę Kościoła, wspólnotę wierzących. Jest jednak ów grzech, który może nam przeszkodzić. Katechizm Kościoła Katolickiego wyróżnia sześć sytuacji: 
1. Rozpaczać o łasce Bożej – grzech ten popełnia człowiek, który świadomie popada w rozpacz, mówiąc sobie, że nie ma już dla niego ratunku, że Bóg nie może kochać tak wielkiego grzesznika, jak on. Jest to wątpienie w Boże miłosierdzie, którego przyjęcie jest związane z podjęciem pokuty.
2. Zuchwale grzeszyć przeciwko miłosierdziu Bożemu – często tę postawę przyjmują ludzie w młodym wieku, którzy mówią tak: „Po co teraz będę się spowiadał? Poczekam, aż będę stary – wówczas będzie czas na pokutę, a teraz się wyszaleję”. Kościół przestrzega, że nie znamy dnia ani godziny odejścia z tego świata.
3. Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej – chodzi o stałe i świadome mówienie „nie” oficjalnej nauce Kościoła. Może mieć ono również charakter wybiórczy. 

4. Zazdrościć bliźniemu łaski Bożej – za każdą łaskę Bożą człowiek winien jest dziękczynienie, nawet jeśli czasowo Bóg wystawia nas na próbę, a naszym znajomym udziela rozlicznych łask, np. szczerego nawrócenia.
5. Mieć serce zatwardziałe na zbawienne napomnienia – chodzi o stałe sprzeciwianie się pobożnym natchnieniom (np. do dobra) lub upomnieniom zatroskanych osób (rodziców, przyjaciół, księży), o nasze trwanie w grzechu.
6. Rozmyślnie trwać w niepokucie – może się przejawiać przez świadomość tego, że ktoś będąc w stanie grzechu śmiertelnego, a mimo to grzeszy nadal, nie widząc różnicy między jednym, a wieloma popełnionymi grzechami.
Ktoś powie, to ja mam pełno takich grzechów. I co? Teraz droga do zbawienia zamknięta? Komunie święte świętokradzkie? Spokojnie Kochani! Istotą grzechu przeciwko Duchowi Świętemu jest bunt człowieka przeciw Bogu, który tak zaślepia, że człowiek gardzi Bogiem, Jego Miłosierdziem, nie wierzy w możliwość przebaczenia ze strony Pana Boga. Taki stan duszy wskazuje na to, że człowiek tak dalece dał się omamić złemu duchowi, iż bardziej wierzy jemu niż nawet zdrowemu rozsądkowi – staje się niewolnikiem złego. Jeśli natomiast ktoś zdobył się na szczery żal i sakrament pojednania, to nie ma takiego grzechu, którego by Jezus nie odpuścił, bo właśnie za tych, którzy w życiu się pogubili, a teraz szukają drogi powrotu, Jezus zapłacił najwyższą cenę – oddał swoje życie. Nikt nie ratuje drugiego z poświęceniem życia, by go potem zniszczyć. Jezus nie pozostawia człowieka samym zaczyna go szukać po grzechu, przykład Adama i Ewy z pierwszego czytania. Temu też, jak mówi Paweł w drugim czytaniu, nie poddawajmy się zwątpieniu. Dopóki są w moim sercu odruchy, że może idę nie tą drogą, obecna jest modlitwa i powstawanie z upadków, mój grzech nie jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Zawsze trzeba nam też pamiętać, że Pan każdego prowadzi indywidualnie... Nie nam oceniać, nie nam klasyfikować czyjeś grzechy. Na końcu czasów, możemy się zdziwić tymi, którzy będą zbawieni i tymi którzy tej łaski nie dostąpią.
Dobrej Niedzieli!
o. Bartłomiej